Odchudzanie to przemoc

Odchudzanie to przemoc. To jest wbrew siłom, wbrew potrzebom, wbrew naturze i wbrew psychice. To jest wciąż przemoc wobec nas, kobiet. I mężczyzn, wychowanych przez swoje matki, które niosły tą pamięć o przemocy.

Czy nikogo nie zastanawia, dlaczego nasze pokolenie tyje na potęgę? I nic nie zmienia faktu, że mamy coraz więcej cudownych supli, cudownych diet, cudownych zabiegów, cudownych zewnętrznych rozwiązań- ten rynek to już ponad 6mld dolarów, a jednak…. Czym więcej tych rozwiązań, tym szybciej społeczeństwo tyje. GUS podaje, że w Polsce mamy już co 5 osobę otyłą, a co druga ma kilka nadprogramowych kilogramów.

Cały ten trend to jest przemoc. To jest straszna przemoc, a nasze ciała, dusze i serca się po prostu buntują. I bez względu, jak bardzo chcemy być idealni, ciało opowiada swoje historie.

Historię o mnie. I o Tobie, kobieto i mężczyzno. Historię o braku siły, o byciu słabym czasem, o porażkach pomiędzy sukcesami, o ciągłym staraniu, o dawaniu z siebie tak dużo w poczuciu, że dostajesz tak mało. Historię o porzuceniu i odrzucaniu, ranieniu i byciu ranionym, historię o chęci bycia zauważonym/ną bez względu na koszty, swoje własne i innych. Historię o ciągłym zabieganiu i zapracowaniu i o strasznym zmęczeniu… I Twoje ciało opowiada mnóstwo historii które się wydarzyły i wcale nie są idealne. A społeczeństwo od nas wymaga bycia idealnymi. Idealne zdjęcia modelek na plakatach, 15-letnie dziewczynki pomalowane jak dorosłe robią za wzór kobiecości.. a przecież ta kobiecość to ja.

Moja kobiecość ma 47 lat i ma trochę siwych włosów na skroniach. Ma historię chorób, porodów, wypadków, walki, depresji, zmęczenia pracą do upadłego- aż upadlam, ma historię oszpeconej wypadkiem twarzy i łez radości, kiedy mogłam po wypadku wstać i samodzielnie się umyć. Ale także to jest historia o braku szacunku do siebie, bo nikt mnie tego szacunku nie nauczył. Też o braku stawiania granic, bo nikt mi nie pokazał, jak zdrowo stawiać granice i się bronić. Też historię o obwinianiu innych za moje nieszczęścia, bo tak było łatwiej przeżyć i nie rozlecieć się. Kobiecość to Ty. Taka właśnie, jak jesteś! Taka dzisiaj!

Przykryjmy ból i przykryjmy strach. „jak upadasz, to wstawaj! Nie mazgaj się!, masz być silna! Masz być idealna! Wszystko, co nieprzyjemne należy schować. Wstawaj!” Wypieramy. Udajemy, że nie boli. Jesteśmy Zosiamisamosiami. Jesteśmy samowystarczalni. Jesteśmy idealni. Perfekcyjni. Ale ciało nie kłamie. To jestem ja. Dzisiaj. To jesteś Ty dzisiaj. Taka jaka jesteś. Taka. Nie inna. To Ty dzisiaj. Taki. Nie inny. Ja wcale nie jestem idealna. Ty też nie.

Całe to odchudzanie, wmawianie sobie, że ciastka są nie fajne i ich nie chcesz, cukier jest zły, węgle są złe, tłuszcz jest zły, mięso jest złe, masło jest złe, całe to: możesz jeść TYLKO te produkty, a innych nie, całe to: ćwicz, wyciskaj, więcej „mniej żreć”, dostosowuj, zmieniaj się, żeby udać, że jesteś inna niż jesteś. I nie ma miejsca w tym świecie dla Ciebie takiej, jaką jesteś. Masz być inna…. to jest przemoc. A Ty może masz tej przemocy doś, tak jak ja i się buntujesz. Nie masz już siły. Twoje ciało nie ma.

Dziś przeczytałam kolejny post o tym, jak możesz schudnąć, promujący kolejny cud. I już wiem, czemu przez tydzień nie mogłam napisać, ani jednego posta promującego mój webinar. To nie jest moje. Nie mogę. Nie godzę się na więcej przemocy. Wobec mojego ciała. I nie godzę się na przemoc wobec Twojego ciała. Ta przemoc jest wielowymiarowa. Od reklam, od ideału i perfekcjonizmu, po odrzucanie siebie „bo to, co dobre i smaczne jest NIE DLA MNIE”.

Dlaczego tak wiele z nas otacza się tłuszczem? To jest wielowymiarowe. To nie jest prosta dolegliwość. I, jak dotąd żadna tabletka jej nie uleczyła, a czym więcej cudownych tabletek, sposobów- tym więcej tłuszczu…. To nie jest dolegliwość ciała. To jest dolegliwość duszy, o której opowiada ciało. Dlaczego nie ma jednej metody? I dlaczego nigdy nie będzie? Bo każda historia jest inna, żadna nie jest prosta! Każda w mojej praktyce była złożona!

Dziś mi tak przyszło, że tłuszcz jest jak pęcherz. Jest całością ciała. Walka z tłusxzczem jest jak walka z pełnym pęcherzem. Przecież, kiedy pęcherz jest pełny stanowi ciężar, niewygodę, skaczesz z nogi na nogę, musisz przerywać to, co robisz, pęcherz jest taki wkurzający, kiedy jest pełny! Wytnijmy go! pozbądźmy się go! Pęcherz nie może być pełny! Teraz mamy modę na pusty pęcherz. Pełny pęcherz to choroba! Pęcherz jest fajny tylko, kiedy jest pusty….

Absurd, prawda? A jednak tłuszcz jest tak samo całością i kiedy komórki tłuszczowe napełniają się, to robią to z konkretnego powodu! Twoje ciało jest mądre! Co się stanie, kiedy wytniesz pęcherz? Czy to znaczy, że Twoja krew nie zostanie oczyszczona w nerkach i nie będzie konieczności pozbycia się odpadów? Czy to będzie tylko zabieg kosmetyczny, który pozwoli Ci żyć w iluzji, że NIE MA ŻADNYCH ODPADÓW?

Tłuszcz pełni podobną rolę, co pęcherz. Jest Tobie potrzebny! Jego nadmiar to konkretna informacja! Chesz ją znaleźć? Chcesz ulgi? Nie od tłuszczu, tylko od tego, co się kryje pod nim? To zapraszam. Nie będę oszukiwać, że to prste. Nie zagwarantuję Ci rezultatu, że „schudnij 5kg w tydzień” Nawet 1 kg. Miałam klientkę, która przyszła do mnie z nowotworem piersi. I kiedy odkryła swój powód dla tłuszczu, chciała go zosatawić. Nie chciała się zmianiać dla wyglądu. Zdrowie i życie było ważniejsze dla niej. I to jest szacunek. Do siebie. I zrozumienie. To ta … ta wyświechtana akceptacja. Taka przyjęta w ciszy serca, taka o której nie trzeba krzyczeć. Mogę Ci za to zagwarantować, że poczujesz ulgę. Że przestaniesz się kontrolować i zaczniesz żyć. Zejdzie z cCiebie ciężar a wtedy ciało podąży w swoim czasie.

Z szacunkiem

Bogusława